Gdy chcemy kupić wino, kupujemy albo w prawdziwie profesjonalnym sklepie, zdając się na wiedzę i uczciwość sprzedawcy, albo to co zawsze – znając swój wypróbowany już trunek.
Może też według cen, własnej wiedzy czy etykietki… Bo wino ma to do siebie, że nie można go ani dotknąć, ani powąchać, a za ciemnym szkłem butelki niewiele można dostrzec.
Rozdzielmy wina na trzy grupy:
- Proste, stołowe do obiadu, tak zwane wina przemysłowe.
- wina średniej klasy
- te z najwyższej półki
Pierwszym etapem jest zbór winogron. Na te przemysłowe zbiera się za pomocą kombajnu, który strząsa z winorośli kiście winogron, razem z ogonkami, liśćmi i wszystkim co na nich żyje. Cała ta masa bez mycia, bo woda razem z kurzem, opryskami i żyjątkami, zabrałaby cenne, szlachetne drożdże niezbędne do produkcji wina jest miażdżona w wielkich stalowych kadziach.
Na wina średniej klasy zbiór winogron jest już ręczny. Całe kiście kładzione są na pas transmisyjny, gdzie są selekcjonowane, czyszczone w całości i przeznaczane do dalszej obróbki.
A te najdroższe wina? Zbiór winogron odbywa się nocą, aby słońce ich nie uszkodziło. Następnie oddziela się pojedyncze winogrona z kiści i selekcjonuje jedno po drugim – odrzucając niedojrzałe, przejrzałe czy uszkodzone.
Porównajmy teraz koszty zbioru winogron – ogromne.
To jeszcze nie wszystko. Istnieją szczepy winogron bardzo odporne na kaprysy pogody i niewybredne jeśli chodzi o glebę: Cabernet Sauvignon, Merlot, Chardonnay. One są też najpopularniejsze. A delikatny, raz dający dobre plony a raz nie – Pinot Noir, z którego wino jest rzadziej spotykane, trudniej go kupić i musi być droższe.
Jeszcze przed zbiorem, gdy winiarz decyduje przeznaczyć winogrona na tańsze wino, pozwala się dojrzeć wszystkim owocom. Gdy jednak chcemy więcej cukru i substancji smakowych w winogronach, należy przerzedzić zalążki owoców nawet o połowę, zbierając jedynie połowę plonu.
Znaczenie ma także wiek winnicy. Czym starsza, tym mniejsze plony, ale za to o dużo intensywniejszym smaku.
Pomińmy teraz cały proces produkcji, choć wielkość winiarni też decyduje o cenie wina. Specjalistyczne maszyny winiarskie są bardzo drogie i mają ogromną moc przerobową. Winiarnia produkująca milion butelek wina rocznie używa takiej samej i tak samo kosztownej maszyny co winiarnia produkująca sto tysięcy butelek wina. A przecież cena zakupu musi się jakoś zwrócić.
Dębowa beczka, droga i prawie jednorazowa.
Aby wino nabrało dodatkowych smaków, dajemy mu dojrzewać w dębowych beczkach od sześciu do trzydziestu sześciu miesięcy. Beczka jest droga, używana nie więcej niż sześć do ośmiu lat – więc cena rośnie.
Do win średniej klasy dodajemy małe deseczki z dębiny, zwane w języku winiarzy – domino. To tańszy sposób, ale dąb nie mający styczności z powietrzem, jak klepki beczki działa inaczej.
A czy kupować wino w supermarkecie?
Zdecydowanie tak, ale w tym samym, znanym nam, blisko domu, gdzie widzimy, że towar jest świeży na półkach. Pół roku, na sklepowej półce, w cieple, przy mocnym świetle, w pozycji na stojąco – może być dla wina zabójcze.
Gdy jednak potrzebujemy wino na specjalną okazję, i chcemy się nim delektować, nie pozostaje nam nic innego, tylko zaufany, specjalistyczny sklep, w którym dostaniemy dobry towar za odpowiednią cenę.
A za jaką kwotę możemy kupić butelkę wina?
Wino przemysłowe kosztuje od 20 do 30 zł za butelkę.
Średniej klasy wino od 60 do 100 zł. Te najdroższe – do 300 zł najwyżej, gdyż powyżej tej kwoty, to już tylko wynik stosunku podaży do popytu i ekskluzywność winiarni.
Są też wyjątkowe wina, które dojrzewały dodatkowo w sklepowej, chłodnej piwnicy przez wiele lat – to znowu dodatkowe koszty.
A na koniec, nie porównujmy nawet pracownika supermarketu do specjalisty, który zawsze ma dla nas czas i doradzi, które wino wybrać.
Życzę przyjemnej konsumpcji.
Bardzo interesujące informacje, zachęcają do sięgania po wina przynajmniej średniej klasy 🙂 . Osobiście do tej pory mam za sobą zakup około 10 butelek wina w Pekanie, raz czerwonego, raz białego, i stwierdzam, że są to bardzo dobre trunki! Sprzedawca zna się na rzeczy, rzeczowo doradzi, a jeśli ktoś ma czas i ochotę, opowie klientowi fascynująco np. o takich rzeczach, jak w tym blogowym wpisie. Polecam 🙂
Kiedyś Pekan, teraz pod nazwą „Wino z Izraela”, ale jakość win niezmiennie wysoka 🙂
Jestem z branży i myślałem że nic mnie nie zaskoczy.
Jednak klimat, bogaty wybór, fachowość wiedzy i sposób przechowywania, kładzie na łopatki.
Miejsce na zakup wina, doskonałe.
Chylę czoła.